niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 15 Polska wódka najlepsza

Chyba już wcześniej wspominałam, że praca w ministerstwie jest dla mnie trudna? Tak... gdyby się nad tym zastanowić to sama praca byłaby wręcz odprężająca. Nie było nic do roboty, tylko papiery z takimi banalnymi sprawami, że to aż nudne.
Gorsze było uczucie, że w każdej chwili mogę GO spotkać. Z każdą minutą słabło, jednak nie byłam pewna czy to obawy czy raczej nadzieja.
Jedynym moim pocieszeniem byli "państwo Zabini" -Tak mówiłam na Ginny i Blaise, którzy są moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Jak się poznaliśmy?
To stało się w wakacje, przed wojną w Hogwarcie. W szkole byłam nieobecna, można mnie było uznać za wrak kobiety. Nie słuchałam nikogo poza nauczycielem i tym sposobem stałam się ulubienicą Snape'a. Byłam do niego bardzo podobna. Przefarbowałam magicznie włosy na czarno, nakładałam tylko ciemniejszy makijaż i okazało się, że mam talent do eliksirów. W sumie to zastanawiałam się nad tym, żeby zostać jego asystentką i robić to co kocham, a nie podpisywać te jebane papiery.
Wracając do Zabinich. Blaisa spotkałam na jednej plaży, okazało się, że mieszka w tym samym ośrodku, siedem domków dalej, za to Ginny spotkałam w damskiej toalecie w jednym z klubów do którego wybraliśmy się z Diabłem. Od tego czasu jesteśmy nierozłączni.
Muszę przeznać, że ostatnio bardzo się zmieniłam. Kiedy patrzę na decyzje, które podjęłam w młodości to zwala mnie z nóg własna głupota. Owszem można to zwalić na wychowanie bez rodziców, ale prawda była taka, że to w ogóle nie odgrywało roli w tym dramacie.
-Dobra koniec rozmyślania All. Bierz się do pracy. -Odezwał się dobrze znany mi głos.
-Ginny! -Podskoczyłam na krześle, zwalając łokciem 1/3 papierów, które miałam na biórku.
-A kogo się spodziewałaś? -Zaśmiała się, a ja rzuciłam się jej na szyję, po czym zaczęłam zbierać rachunki i inne duperele.
-Eh dobrze wiesz, że nikogo...
-Ej! Teraz się użalasz, a ja ci mówiłam, że ten Paweł był fajny...
-Nie. Pracował w mugolskim McDonaldzie!
-No a Jim?
-Tamten w KFC!
-No ale to lepiej! Wszyscy wiedzą, że Kefc* jest lepszy od Maca**! -Westchnęła.
-Ginny. Proszę cię. Mam 21 lat i doskonale radzę sobie sama.
-Ale...
-Gdzie twój Blaise? -Spróbowałam odwieść ją od tych tematów. Może i byłam sama, ale jak najbardziej mi to odpowiadało.
-Nie wiem.
-No dobra...
-Mówił, że to niespodzianka.
-Mam się bać? -Zaśmiałam się.
-O kurcze! -Pisnęła Ginny spoglądając na zegarek, który dostała odemnie na urodziny.
-Co?
-Skończyłaś już pracę, możemy lecieć -westchnęła i złapała mnie za ramię.
-1... 2...- I już leciałyśmy. Poczułam tylko szarpnięcie i chwilę potem stałyśmy na ulicy, przed domem naszej pary.
Ginny wyciągnęła klucze, otworzyła drzwi i zapraszającym gestem wskazała wejście do domu.
-Wbijaj, tylko zdejmij buty, bo Aneta myła podłogi i będzie znowu jęczeć.
-Myślałam, że jak mówiłaś "potrzebujemy nowej sprzątaczki, bo poprzednia się zepsuła" to miałaś na myśli jakąś młodą, a nie takiego starego grzyba jak Aneta.
-Wiem, że jej nie lubisz, ale wolę, żeby kolejna taka ciota nie wdzięczyła się do Blaisa.
-A co masz wątpliwości? -Zapytałam i zdjęłam Ramoneskę i kozaczki w kolorze jasnego brązu, króre idealnie pasowały do mojej bluzki ecrui oraz do moich ciemnych jeansowych spodni z modnie podwijanymi nogawkami.
-No... To nie o to chodzi. -Westchnęła Ruda, poprawiła czerwoną szminkę i dodała -Po prostu wiem co się działo jeszcze w szkole.
-Blaise cię kocha Gin...
-No ja nie wiem... Allie.
-Czyli jest coś jeszcze. -To było raczej stwiedzienie niż pytanie.
-Ja widzę jak on sie zachowuje w stotunku do tych młodszych kuzynów. No wiesz, takich po 3-4 lata i no chyba nie chce mieć dzieci -Westchnęła ruda i pociągnęła mnie na kanapę, gdzie chwile potem obie się rozłożyłyśmy.
-A więc tu dupa zbita...
-Śnieżka! -zawołała dziewczyna.
Skrzatka pojawiła się w mgnieniu oka. Była ubrana w różową sukienkę i niebieskie buty, co było znakiem jej zniewolenia, chodź nie wyglądało na to, bo Ginny ostatnio przejęła się tą WSZĄ panny Granger.
-W czym Śnieżka może służyć?
-Śnieżko, prosimy dwie herbaty malinowe z dwiema łyżkami cukru -powiedziałam i posłałam skrzatce uśmiech, który z miejsca odwzajemniła.
-Dla mnie trzy łyżki -poprawiła mnie Ruda.
Skrzatka zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
-No wiesz... Kocha cię i tak czy siak będzie musiał z tobą mieć dzieci ze względu na rodzinę.
-All! Ja nie chcę dzieci z przymusu! Chciałam, żeby on kochał je, żeby wyrosły na młodych, poukładanych ludzi, a nie takich pojebów jak Malfoy!
-Ginny musisz z nim o tym pogadać -zignorowałam jej bulwers.
-Tak zrobię -westchnęła i upiła łyk herbaty, który przyniosła skrzatka, kiedy byłyśmy zajęte rozmową. -A jak tam u ciebie?
-Zrobiłam nowy wpis do pamiętnika. -Mówiąc to, już wyciągałam niebieski zeszyt z torebki, który po chwili już był w rękach Ginny.
-,,Jestem…A może raczej byłam szczęśliwa… -Recytowała przyjaciółka.- Mimo że podczas wojny wydaje się to być niemożliwe. Wszystko pochłania ciemność. Bezkresna. Wszechowładniajaca.Niezwyciężona. ON…Mój Czarny Rycerz. Mój przyjaciel i kochanek.ON…Ale jego już nie ma. Odszedł.Zostawił mnie samą z krwawiącym sercem. Roztrzaskał mój świat na drobne kawałeczki, które ranią mnie niczym rozbite szkło.Każdego dnia coraz głębiej wdzierają się w moją duszę. Nie mogę zapomnieć…A może raczej… Nie chce... -Tu Ginny urwała, jednak ja znałam tekst na pamięć, recytowałam dalej, łamiącym się głosem.
-Oszukać. Zwieść. Zniszczyć.To były jego cele. Próbuje w to uwierzyć, ale nie potrafię. Nawet po tak długim czasie doskonale pamiętam jego stalowe oczy, które patrzyły na mnie z miłością.Nie było w tym kłamstwa. Był podłym człowiekiem. NIE!!!To NIE prawda…Kochał mnie.Może nadal…Nie byłby taki okrutny.Wszyscy znali jego maskę, nikt nie widział prawdziwego oblicza.Oprócz mnie.Tylko mi pokazywał swoje poranione ciało.Tylko ja widziałam jak bardzo bolały go wszystkie zbrodnie.Tylko ja… kochałam go i zostałam porzucona. Wiem, że chciał mnie chronić. Wbrew wszystkiemu, ja nadal... go kocham.
-Jezu All...
-Wiem, wiem. Tylko się nakręcam...
-Co ten pierdolony dupek z tobą zrobił... -Powiedziała i wtuliła się we mnie, ówcześnie odkładając wrzątek na ławę.
-Przynajmniej jestem czysta... Gdybym się z nim przespała to myśli by mnie zrujnowały doszczętnie.
-Jesteś dziewicą? -Moja przyjaciółka wydawała się być szczerze zdziwiona.
-Myślisz, że dam sie pierwszemu-lepszemu? Nie jestem ślizgońską dziwką, która w wieku 15 lat zaliczyła najlepszych facetów!
-Przepraszam, po prostu to dziwne mieć 21 lat i nie spać jeszcze z nikim, zwasza w takich czasach, gdzie w ciąże zachodzą 15 latki... No, ale tym lepiej dla ciebie.
-Jak to jest? -Wypaliłam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Wiedziałam, że mogło ją to pytanie wprawić w zakłopotanie, jednak ona wydawała się być niewzruszona.
-To było niesamowite uczucie. Większość dziewczyn, które tego nie robiły nie mają pojęcia jakie to przyjemne...
-Okej, okej kumam. -Zaśmiałam się. -Śnieżko!
-W czym śnieżka może służyć? -Odezwała się skrzatka po teleportacji.
-Butelkę polskiej wódki i dwa kieliszki prosimy.
Także tym razem skrzatka nawet się nie zająknęła, a nasze zamówienie już stało przed nami.
-Polska wódka najlepsza - powiedziałam i polałam do pełna, po czym opróżniłyśmy kielszki. Dosłownie w tym samym momencie usłyszałyśmy trzask otwieranych drzwi i stukot butów.
-No hej laseczki! -powiedział Blaise i na powitanie dał mi buziaka w policzek, a Ginny w usta. -Co piłyście?
-Polską, jeden kieliszek, szału nie ma.
-A co wy takie smutne?
-Aaaa... Gadałyśmy o obawach, Malfoy'u, o pierwszym razie... -Powiedziała Ginny i wyczarowała Blaisowi kieliszek, za to ten chyba źle skojarzył fakty bo...
-Nie masz się czym zadręczać All... To że miałaś z nim pierwszy raz nic nie znaczy... -Mówiąc to napełnił naczynia alkoholem.
-Blaise, All jest dziewicą. -Ginny złapała go za ramię i popatrzyła mu głęboko w oczy.
-Że co?! Jakim cudem?! Przecież Snape mówił na eliksirach, że Filch mu powiedział, że wy robiliście TO COŚ w sowiarni!
-Że co?! -Teraz to my się oburzyłyśmy.

Reszta wieczora minęła nam dobrze, okazało się, że niespodzianką Blaisa była impreza, na którą byli zaproszeni wszyscy nasi znajomi...
Wszystko było by w najlepszym porządku gdyby nie to, że Blaise nadal ma kontakt z Draconem.
Czyli on też zalicza się do tych "wszystkich".
Szkoda, że dopiero po fakcie zdałam sobie z tego sprawę...


CDN :*

środa, 6 maja 2015

Rozdział 14 Zmieniło się wszystko

,,Drogi pamiętniku...
Od czasu kiedy odszedł zmieniło się wszystko. Ja, moje zachowanie, Matylda, Tata i dom.
Ja- Nie mogłam wytrzymać rozstania.
Moje zachowanie- Zaczęłam palić, nie wychodziłam z domu.
Matylda- Tak, poznałam ją. Jest wspaniałą siostrą, ale wraz z moim zachowaniem zmieniła się ona. Teraz miałam w niej wsparcie. Nie ubierała się na czarno w ręcz przeciwnie, z czasem nawet na różowo!
Tata- Opowiedział mi co się stało z mamą. Ona odeszła. To ona mnie oddała i... nie kochała. Tak mówi tata. Wracając do zmian... Teraz jest ministrem magii. Ma jeszcze mniej czasu dla nas niż zwykle.
Dom- Teraz nie jest mój. Czuję się w nim jak obca osoba. Nie jest mój, jest ich.
Ale jedno się nie zmieniło.
Mimo tych pięciu lat, ja nadal go kocham."

-Draco... -Wyszeptałam i puściłam długopis, który mozolnie potoczył się po pergaminie i spadł z trzaskiem na podłogę. Po moim policzku mimo woli popłynęła łza.
Mam już 21 lat. To czas by poszukać sobie własnego domu. Mam dużo pieniędzy i jestem najstarsza, więc to nie problem, ale boję się tego. Boję się życia. Boję się Jego.
Po ukończeniu Hogwartu (Musiałam powtarzać klasę, z powodu wojny w której uczestniczyłam) zaczęłam pracę w ministerstwie. Byłam na wysokim stanowisku, więc co dzień musiałam widywać twarz Lucjusza Malfoy'a. Pytacie się jakim cudem? Jakim cudem ten śmierdzący arystokratyczny ojciec mojego byłego nie trafił do Azkabanu? Nie pytajcie się mnie,.bo sama nie wiem. Nie było mnie na rozprawie, bo obawiałam się obecności pewnego arystokraty.
Jedyną pociechą byli dla mnie przejaciele. Aż trudno uwierzyć, ale zaprzyjaźniłam się z Blaisem Zabinim oraz z Ginny Weasley, którzy od niedawna ze sobą randkują. (FAK LODŻIK :3 xd)
Zamknęłam zalany słonym smutkiem zbierającym się przez pięć lat pamiętnik i zakleiłam taśmą pudło z napisem ,,Książki" po czym zniosłam wszystkie ważne żeczy.
Mój dom był tą typową białą willą z filmów. Był bardzo przytkulny i gustowny. Najlepszy projektant wnętrz wraz z architektem stworzyli naprawdę piękne dzieło sztuki. Brakowało tam tylko jednej osoby.
Wsiadłam do czarnego mercedesa i poprosiłam Dereka- mojego zaufanego kierowcę o podwózkę na Back street.
Do mojego nowego domu. Zaczynam nowe życie. Bez arystokratycznych dupków.

~~~

Dzisiaj krócej, ale to coś pomiędzy epilogiem, a prologiem, więc mnie nie wińcie! Jak widać Allie rozpoczyna teraz nowe życie, a w sekrecie wam powiem, że będzie mieć romans z kimś kogo NIGDY byście o to nie podejrzewali ;)
DO ZOBACZEEENIA :3

poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 13 Koniec i początek

Zapukałem do dużych frontowych drzwi posiadłości Valentines'ów. Było w niej coś co przypominało mój własny dom, ale ten był zdecydowanie bardziej pogodny. Miał w sobie pewien urok. Malfoy Manor był ponurym odzwierciedleniem tej pełnej życia posiadłości.
-Kto tam? -Zapytał dziewczęcy głos, który zdecydowanie nie należał do Allie.
-Draco Malfoy. -Odrzekłem niepewnie wsłuchując się w odpowiedź osóbki za drzwiami.
-Aaaa! To Draco! Ten od Malfoyów! On jest super przystojny! Tatoooo! -Usłyszałem ciągnący się po ścianach domu pisk. Miałem ochotę zatkać uszy.
-To mnie wpuścisz? Ej młoda? -Warknąłem. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzyła mi nie jakaś różowiutka nastolatka, tylko dosyć wysoka dziewczyna w glanach i pasiastej bluzce. Miała ona krótkie czarne włosy i krótką czarną miniówkę. Zatkało mnie.
-No czeeeść... -Zamruczała i ustawiła się w jakieś dziwnej pozycji. Miałem ochotę się zaśmiać. Metale jeszcze na mnie nie leciały!
-Salazarze!-Parsknąłem. Czy ona chciała mnie uwieść? -Jest Allie? -Zapytałem z trudem hamując chichot.
-A ty do niej? -Westchnęła zawiedziona.
-A do kogo?
-No... Znam parę osób, które chciałby... -Zaczęła bawić się kosmykiem swoich czarnych włosów.
-Kim ty...?
-Matylda. -Wyciągnęła do mnie prawą dłoń. Uścisnąłem ją krótko.
-Gdzie Allie?
-Na piętrze, ale ojciec chyba nie chce cię widzieć.
-No domyśliłem się. -Parsknąłem. -Przecież nie musi wiedzieć.
-Dobra! -Uśmiechnęła się i zaczęła piszczeć. -Dracon ma ze mną tajemnicę! Taaajemnicę!
-Ciiiii... -Syknąłem. -Weź zaprowadź mnie tam czy coś.
-A, dobra! Wybacz.
Wzięła mnie za rękę i zawlokła po schodach. Moim oczom ukazł się korytarz "tysiąca drzwi". Zdobiły go beżowe ściany i białe kinkiety.
Dziewczyna pchnęła piąte po prawej stronie i po chwili znalazłem się w biało-czarnym pokoju, niezwykle pięknie urządzonym, piękniejszym i przytulniejszym niż mój, poczułem się w nim jak w domu. Drzwi trzasnęły, Matylda wyszła.
Siedziała tam. Sama. Obrócona do mnie plecami. To co zobaczyłem przeraziło mnie.
Chyba nie usłyszała, że ktoś ją odwiedził, bo zewsząd leciała mugolska muzyka ,,Fall out boys - Centuries".
Podniosła rękę na wysokość ramienia, w jej ręku coś błysnęło. Zaczęła płakać, brudziła makijażem białą, krótką sukienkę z koronki. Zamachnęła się, a ja rzuciłem się w jej stronę. W trzech krokach dobiegłem do dziewczyny. Złapałem jej rękę, niestety była mokra od łez, wyślizgnęła się z mojej dłoni. Żyletka drasnęła moją rękę, wszędzie zaczęła lać się krew. Zacisnąłem powieki.
Allie coś do mnie mówiła... ale sam nie wiem co...

~~~

-Draco! Draco! Czemu to zrobiłeś!? Draaaco! -Wrzeszczałam jak opętana i w pośpiechu starałam się znaleść różdżkę, walnęłam się po drodze piszczelem w ramę łóżka, ale to pominę, gdyż padły by tu za bardzo niestosowne słowa.
-Allie! -Draco złapał mnie zdrową ręką, a na tej zranionej zacinął prześcieradło. -Biórko.
Popędziłam we wskazanym kierunku i wziełam patyk.
-A ty niby gdzie masz swoją?! -Warknęłam.
-To ja tu powinienem zadawać pytania! -Wrzasnął, a oczy zabłysnęły mu niekontrolowanymi łzami. Zamarłam. On kontynuował. -Jak mogłaś?! Nie rozumiesz, że tylko ciebie z pośród tych przylep kocham?! -Upadłam na podłogę, złamał mnie.
Właśnie. Co ja sobie wtedy myślałam?
-Allie żyj. Dla mnie, dla ludzkości. -Jęknął, a ja zaczęłam leczyć jego rękę.
-Ludzkości? -Podniosłam załakane powieki i przyglądnęłam mu się. W jego głosie nie było już gniewu. Jedynie czułość, tak silna, jakiej jeszcze u nikogo nie widziałam.
-Voldemort nie chce cię zabić bez powodu Allie. -Wyszeptał.
-Ja... Ja nie...
-Tak, ty Allie. Ty go pokonasz. Masz taką możliwość.
-Ale przecież ja nie mam zdolności magicznych poza normą... Jestem taka jak wszyscy!
-Trudno mi to mówić, kto jak kto, ale ten stary piernik Dumbledore się nie myli.
Muzyka zmieniła się z szybkiego ,,Centuries" na piękną piosenkę Rihanny, moją ulubioną ,,Towards the sun"
-Allie ja... -Chłopak przerwał ciszę. -Już drugi raz chciałaś... przezemnie...
,,Turn your face towards the sun"
-Nie rozumiem...
,,Let the shadows fall behind you"
-N-nie mogę cię tak narażać. -Zakończył.
,,Don't look back, just carry on"
-C-co masz na myśli? -Głos odmówił mi posłuszeństwa.
,,And the shadows will never find you"
-Zrywam z tobą Allie. O ile kiedykolwiek byliśmy razem... Nie chcę żyć w stresie, nie mam ochoty zamartwiać się nad tym czy żyjesz, czy nie.
,,Turn your face towards the sun"
-Masz rację. -Powiedziałam i odwróciłam wzrok.
,,Let the shadows fall behind you"
-Co?! -Zbiłam go z tropu.
,,Don't look back, just carry on"
-Nie potrafię żyć z kimś kto myśli tylko o długonogich blondynkach. Żegnaj Malfoy.
,,And the shadows will never find you"
-Ciekawe. Co ty niby o mnie wiesz? -Zaśmiał się, nadal nie ruszając się z zakrwawionego łóżka.
Sięgnęłam po pilota i wyłączyłam muzykę.
-Wiem tyle co reszta. Wyjdź. -Wskazałam dłonią drzwi.
-A co jak nie? -Chciał się zemścić. Rzucił mi swój firmowy uśmiech i uniósł jedną brew.
-WYNCHA! -Wrzasnęłam.
Wstał. Jednak, gdy przechodził obok mnie zatrzymał się.
Jeden gwałtowny ruch. Jedna sekunda. Jeden krok.
Obrócił się i pocałował mnie mocno i z uczuciem. A ja oddałam pocałunek. Przycinął mnie do ściany, a gdy w końcu się odemnie oderwał powiedział na przyśpieszonym oddechu:
-Żadna długonoga blondynka nie zajmie twojego miejsca w moim sercu. Będę na ciebie czekać. Zawsze.
Wyszedł.
Włączyłam ponownie ,,Towards the sun" od dzisiaj ta piosenka nie jest tylko moja.
Jest nasza.

piątek, 24 kwietnia 2015

LBA

1. Jaki był twój pierwszy blog?
Hmmm... Chyba o Moviestarplanet (Beznadziejna gra o modzie dla dziewięciolatek) XD
Szczerze mówiąc, to trochę się tego wstydzę, ale no cóż... Czego nie zrobić dla Gal Anonima XD
2. Kto Cię zamówił do jego założenia?
Do założenia tego beznadziejnego bloga namówiła mnie pewna koleżanka. Mimo, że ma teraz 13 lat, nadal w to gra.
[*] Uczcijmy to minutą ciszy. [*]
3. Hermiona i Draco czy Pansy i Draco?
Nie za bardzo lubię Dramione, a Dransy to dla mnie coś obcego... To takie trochę dziwne. (Przepraszam Gal Anonimku :*)
Mimo wszystko odpowiedź to Dransy *\
4. Jaki dom hogwartu byś wybrała?
Co to za pytanie?! :o
SLYTHERIN BISZYS!
5. Jaką postać z HP lubisz najbardziej?
DRACO-MALFOYO-NATORS-FOREVER.
6. Czy nadal masz nadzieję, że pójdziesz do hogwartu, tylko o tobie zapomnieli? XD
Czy to moja wina, że przysłali do mnie Erola? Pewnie się rozbił o okno...
7. Co myślisz o moim opowiadaniu?
Bardzo fajne.
Masz świetny sposób pisania i fajny humor :)
Jak już wcześniej wspomniałam Dransy to dla mnie coś nowego i poprostu nigdy nie wyobrażałam sobie ich razem... No wiesz, przez cały czas nazywałam ją Mopsicą i trudno mi zmienić nastawienie, ale samo opowiadanie genialne :)
Dla ciekawskich czytelników:
http://dracoipansy.blogspot.com/
8. Co myślisz o swoim opowiadaniu?
Beznadziejna kupa głupich pomysłów zszyta słabą nicią dająca mylną całość.
Tak to myślą o moim opowiadaniu XD
9. Wierzysz w magię?
No, a niby w co? Przecież nie w boga! XDD (#SarkazmProEkspert)
10. Co byś wybrała i do czego? Kamień wskrzeszenia, peleryna niewitka czy czarna różdżka?
Czarna różdżka ;_;
11. Śmierciożerstwo czy Zakon Feniksa?
 Jestę śmierciożercoł.


***
Nominuję: MaJAeN
1.Jak dom hogwartu byś wybrała?
2.Ulubiony Parring (Czytelnicy, założymy się że to będzie Snily? XD)
3.Który z huncwotów jest twoim ulubieńcem? 
4.Jakiego koloru promień wydobywałby się z twojej różdżki? (Gdyby tak owa działała XD)
5.Gdybyś musiała wyjść za jednego z tych facetów to kogo byś wybrała? 
*Glizdogon, Harry, Dracon, Pan Riddle, Ronaldo Wesleyo XDD*
6.Co myślisz o moim opowiadaniu?
7.Jak byś je zakończyła? (Gdybyś była na moim miejscu)
8.Jak myślisz co by było gdyby jednak Lily zakochała się w Snape'ie?
9.Jaką postać z Harrego Pottera lubisz najbardziej? 
10. Gdybyś mogła przenieść się do świata magii, to musiałabyś gdzieś zamieszkać. Co byś wybrała? :
-Malfoy Manor,
-Privet Drive,
-Norę,
-Jeden z domów wynajętych przez Slughorna.
-Chatka Hagrida


 Powodzonka ^^

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Prorok Codzienny 2

Rozdział 13 napisany, ale problem w tym, że na kompie, a wifi się spsuło i nie mam jak wstawić :(
Postaram się coś napisać dzisiaj na nowego bloga.
www.i-will-not-let-you-die.blogspot.com

Pozdrawiam KCK

wtorek, 14 kwietnia 2015

Prorok Codzienny 1

Niedługo kończy sie nasza historia ^^ Podejrzewam, bedzie jeszcze max 5 rozdzialow, a potem Epilog, bo historia sie zdupiła. Chodzi o to, że tego nie przemyślałam i wyszło jak wyszło. Otwieram nowego bloga (opowiadanie w drodze)
i-will-not-let-you-die.blogspot.com
A i jeszcze jedno. Zmienilam podpis z Allie Valentine na Księżna Czystej Krwi. Dobra, ja już lecę!

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 12 Nowy dom i Narcyza

Obudziłam się nie w skrzydle szpitalnym, ale w mungu. obok mnie siedziała jakaś blondwłosa postać. Nie, nie był to Draco. Tą tajemniczą osóbką była Narcyza Malfoy.
-Przyszłam ci powiedzieć, że masz się nie zbliżać do mojego syna. -Patrzyła na mnie tym samym chłodnym spojrzeniem co kiedyś obdarzał mnie Draco. -Źle na niego działasz. Mamy dla niego kandydatkę na żonę, ty się nie nadajesz. Jesteś biedną mugolaczką, która nie ma pojęcia o magii. Dlatego razem z Lucjuszem postanowiliśmy znaleźć naszemu synowi kogoś na jego poziomie. -Do oczu napłynęły mi łzy. Wiedziałam, że mnie nie zaakceptują. Mają za wysoką pozycję dla kogoś takiego jak ja.Uważają, że jestem szlamą, tylko szlamą.
-Przykro mi, że nie akceptujecie mnie i mojej rodziny. Może i nie mieszkam z moim tatą, ale to nie znaczy, że nie jestem kimś ważnym. -Na mojej twarzy wykwitł uśmiech, którego diabeł by się nie powstydził, gdyż zobaczyłam kto stoi u progu drzwi. Chciałam się zemścić na tej próżnej... Nieważne.
-A co mnie ma obchodzić to z kim mieszkasz?! -Wrzasnęła zdenerwowana Narcyza.
-Dużo.
-To nie ma znaczenia. Nie nadajesz się na naszą synową.
-Doprawdy? -Zapytał męski głos i położył rękę na ramieniu Narcyzy dając jej do zrozumienia, że ma się odwrócić. Ona jednak nie wzruszona patrzyła nadal na mnie.
-Cześć tato. Miło, że udało ci się wyrwać z pracy.
 Dopiero teraz matka Malfoya zdołała przekręcić głowę. To co (A raczej kogo) zobaczyła wywołało szok na jej bladej twarzy. Za nią stał nie kto inny jak Vice Minister Magii.
-Mi-Ministrze c-co p-pan tuttaj r-robbi? -Wybełkotała Narcyza.
-Jak to co? Odwiedzam rodzoną córkę! -Wysyczał patrząc kobiecie w oczy.
-Jak to?
-Tak to.
-Lucjuszu! -Wycharczała przestraszona Narcyza do łóżka obok na którym spoczywał Draco, a obok jego ojciec zajęty konsultacjami z pielęgniarką.
-Tak? Już ją spławiłaś?-Lucjusz wyjrzał zza parawanu i wytrzeszczył oczy.
-Tak. Twoja Małżonka już skrzywdziła moją córkę. -Przerwał mu Tata.
-Ale...
-Jedno słowo Lucjuszu, a stracisz posadę. Allie, możesz już wyjść. Pytałem pielęgniarki.
-Do widzenia. -Podeszłam do śpiącego chłopaka, nie zważając na wszystkich w okół i dałam mu całusa w policzek, po czym szepnęłam. -Do widzenia kochanie.


***

Śniło mi się, że razem z Allie biegliśmy łąką... Ona potknęła się o jakiś kamień i złapała mnie za koszulę pociągając na ziemię. Moja głowa przepełniona była jej perlistym śmiechem, ale nagle zaczęło padać, z nieba zaczął spadać krwisto czerwony śnieg. Był to piękny i za razem, przerażając widok. Jej oczy zrobiły się, czarne i jakby nie obecne. Ona oparła się na łokciach i zbliżyła do mnie, dała buziaka w policzek i ze łzami w oczach  szepnęła ,,Do widzenia kochanie." Nagle wszystko pochłonęła ciemność, a ona zniknęła razem z nią.
Nabrałem powietrza w płuca i zacząłem rozglądać się na prawo i lewo. Znajdowałem się w mungu. A jej nigdzie nie było.
-Gdzie jest Allie? -Zapytałem przerażonego ojca. Przez wiele lat żyłem w przekonaniu, że tylko coś naprawdę strasznego mogło przerazić ojca.
-Odeszła. -Wyszeptała mama.
-Jak to odeszła?! Nie żyje?! Co żeście jej zrobili?! -Wrzeszczałem jak opętany na rodzicieli.
-Czemu nie powiedziałeś kim jest, synu?!
-Chciałem, żebyście poznali ją od strony jej charakteru, a nie tego kim są jej rodzice! Co żeście zrobili?!
-My... Ja... Powiedziałam jej, że się dla ciebie nie nadaje. Myśleliśmy, że jest zwykłą szlamą, Draco. -Wyszlochała mama.
-CO?! -Oczy powiększyły mi się do nienaturalnych rozmiarów. Wstałem ignorując ból w kolanie i ręce. Teleportowałem się z głośnym trzaskiem przed posiadłość Vice ministra. Byłem pewny, że to właśnie tam ją znajdę. Popieprzeni rodzice! Wszystko to ich wina i tej gównianej próżności!


***


-A to jest twój pokój. Urządziła ci go Matylda. Myślę, że ci się spodoba. -Stanęłam przed drzwiami, nie otwierałam ich nie byłam chyba gotowa. Zamiast wejść zapytałam.
-Kto to Matylda?
-Zaraz ją poznasz. Jest twoją...
-Kim?
-Siostrą. -Westchnął tata.
-To ja mam siostrę?
-Tak. Siedzi całymi dniami w swoim pokoju i słucha mugolskiego metalu.
-Ile ona ma lat?!
-14. Ale najpierw pokój młoda damo!
-Dobra! -Pchnęłam dwu skrzydłowe drzwi i zobaczyłam pokój moich marzeń. Nigdy nie spodziewałabym się, że ktoś kogo nie znałam za dobrze. (Tzn. W ogóle nie znałam) potrafi zrobić coś tak bardzo odzwierciedlającego moje własne wnętrze.
-O cholera! -Wyrwało mi się.
-Bez takich młoda. -Zaśmiał się tata.
 Przechodząc do szczegółów, na które zapewne czytelnicy czekają... Pomieszczenie to było bardzo obszerne. Duże okna zasłaniały piękne, białe firanki, w centrum całego pokoju stało ogromne również białe  łóżko, które pomieściłoby co najmniej trzy osoby bez problemu. Walały się na nim poduszki, w tak zwanym, artystycznym nieładzie. Obok, na białym dywanie stały dwa czarne krzesła ze skóry. Na przeciw łóżka mieścił się telewizor, również biały, tak jak szafka na której stał. Nad wszystkim wisiał piękny biały żyrandol. Ściany tego pomieszczenia były białe, w miejscu telewizora czarne. Nad łożem, o którym już wspominałam nie było sufitu. Było jedynie piękne, zaczarowanie lustro z którego spływały (dosłownie) drobinki "samo znikającego" brokatu. Z pokoju można było wyjść na nieziemsko wyglądający balkon z kuszącym basenem i leżakami. Okalały o piękne rośliny. Można by rzec, że to jakiś raj.
W trzech słowach; Pokój jak z bajki!*
-Wow !
-Nie widziałaś jeszcze łazienki... - Bez słowa rzuciłam się na drzwi od toalety. Znów to samo, ten sam zachwyt. Ona również była w czarno białych kolorach. Biała wanna, białe ściany, biały blat z białą umywalką, duże lustro. No i rzecz jasna pełno czarnych akcentów. Cudo.
-Dziękuję! -Przytuliłam tatę niepewnie i usłyszałam dzwonek do drzwi. Wybiegłam na balkon by zobaczyć kto przyszedł. Spodziewałam się wszystkich tylko nie jego...


_____

No więc tak: 
-To już przed ostatni rozdział. Opowiadanie się zepsuło, ale mimo to dodam koniec.

*sypialnia wygląda mniej więcej tak:
 ** Łazienka tak:
Tyle że dwa razy większa XDD

Taras trochę większy niż to, ale bardzo podobny.

Wiem, wiem to nastolatka i powinna mieć Biberowski pokój, ale mimo wszystko dla mnie Allie i to dojrzała osoba i musi mieć dojrzały pokój :p

Żegnam :*