środa, 25 marca 2015

Rozdział 3

-Gdzie jesteśmy?
-U Olivandera ślepoto. -Warknął Malfoy.
-Po różdżkę, tak? -Trochę się przestraszyłam.
Znajdowaliśmy się w ciemnym i można by powiedzieć strasznym pokoju. Wystrój był staroświecki, gdzie niegdzie na ścianach wisiały gobeliny i obrazy z roku 1800.
-Pewnie dostaniesz najgorszą różdżkę. -zażartował.
-Ehem! Już to widzę! -żachnęłam się.
-Co to za hałasy? -Zza regału wyszedł młody chłopak, miał około 20 lat.- Aaa... To kolejna para... Draco? Z kąd masz taką laskę?-Z oburzeniem puściłam jego ramię.
-Fuj! -krzykneliśmy oboje.
-Zaraz... -dodałam po chwili.- To ty jesteś Olivander?
-No tak, ale mam wrażenie, że chodzi ci o mojego dziadka. Pracuję tu obecnie, a on zrobił sobie przerwę.
-Ahaaa...
-Dumbledore prosił o znalezienie dla niej różdżki. -Przerwał mi Malfoy.
-Okej, w takim razie, jak masz na imię?
-Allie Valentines.
-Valentines, tak?
-Niestety. -westhnął Malfoy.-Wolałbym jakąś fajną blondynę.
-Typowe. Jesteś taki banalny.
-A ty taka szlamowata.
-Serio? -popatrzyłam na niego z politowaniem. -Tylko potwierdziłeś moje zdanie na twój temat.
-Hej! Allie... Chodź po różdżkę. -Zawołał młody Olivander. I udał się pomiędzy półki.
Poszliśmy za nim bez słowa. Mijaliśmy kolejne regały na których leżało pełno pudełek z -Jak sądzę- różdżkami.
Po chwili podał mi jedno.
-Machnij. -polecił Olivander junior.
Wykonałam jeden ruch nadgarstkiem i walnęłam w półkę z której pospadały kolejno pudełka.
-To nie ta... -zanucił chłopak, a Malfoy widząc moją reakcje na samo zrzucające się pudełka zachichotał.
Było tak z kolejnymi paroma różdżkami aż w końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam:
-Co cię do cholery śmieszy, Malfoy?!
-Twoje zadziwiające zdolności Szlamo!
-Powtórz dupku!
Przysunął się do mnie blisko, poczułam ukłucie strachu. Chciałam się cofnąć, ale za sobą miałam szawkę sięgającą mi do pasa. Widząc moją bezradność uśmiechnął się złowieszczo. Przysunął swoje usta do moich, jakby chciał mnie pocałować...


Dalsza część niedługo ! :D

Allie :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz