niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 9 Niespodziewany zwrot.

-Allie uciekaj. -Powiedziałem po lekcji na odchodnym i udałem się w stronę sali od transmutacji. Wiedziałem co może się stać, gdy tu zostanie. Nie lubiłem jej, ale mimo wszystko musiałem ją ostrzec.
-Niby, że z lekcji? -Odparła beznamiętnym tonem.
-Nie. Ze szkoły idiotko. -Warknąłem, bo jej znudzona mina zaczęła mnie powoli wkurzać.
-Po. Moim. Trupie. Pewnie chcesz mnie z niej wywabić, pocałować i zabić? Twoje niedoczekanie.
  Mimo wszystko miała rację. Coś co kazało mi przeprosić Allie w piątek, w "ten" sposób nie było sumieniem, mózgiem, żołądkiem czy jakimś innym ważnym organem. To było coś innego, a ja nie miałem pojęcia czym.
-Ile razy mam ci mówić, że to nie byłem ja?
-Tyle ile trzeba. -Wpatrywała się we mnie nadal ze znudzoną miną, co wywołało we mnie potężną falę złości. Tego było za wiele, przekroczyła niewidzialną granicę mojej cierpliwości.
  Popchnąłem ją na ścianę i zagrodziłem ręką jej jedyną drogę ucieczki. Wpatrywała się we mnie z szokiem jednocześnie zastanawiając się jak wyjść z opresji.
-Nawet nie masz pojęcia co się tutaj wydarzy w ciągu następnych miesięcy. -Wysyczałem. Dostrzegłem przebłysk w jej oku. Przez chwilę miałem wrażenie, że mnie rozszyfrowała, ale chyba to tylko złudzenie...
-Śmierciożerca. Plugawy zbrodniarz, morderca. Idiota. -Nabrała znacznie pewności siebie.- Zdrajca. Nałogowy palacz. Złodziej. Wredny, traktujący dziewczyny jak szma...
-Zamknij się! -Wysyczałem. Tego było za wiele! Przypomniałem sobie to kiedy dołączyłem do śmierciożerców. To, kiedy zabiłem niewinne osoby. To jak nazwałem Allie, nie znając jej. To jak zdradziłem Pansy i zacząłem palić. To, jak ukradłem Nevillowi przypominajkę, żeby wywołać strach u Pottera. I to, jak potraktowałem wiele swoich adoratorek... Nie wiem skąd Allie to wiedziała, zgaduję, że od Pansy. Trafiła w czuły punkt.Zanim zdążyłem coś powiedzieć moją głowę nawiedziły sceny z mojego dzieciństwa. Widziałem siebie, krzyczącego na ojca, że go nienawidzę, po czym dostałem Cruccio. Potem siebie próbującego pomóc matce, będącej torturowanej przez Lucjusza.
  Po moim policzku mimo woli spłynęła łza i powoli opadła na ramię Allie.
-Draco...
-Nie odzywaj się do mnie! Próbuję ci uratować życie, ale jeśli tego nie doceniasz to możesz rzucić się na pożarcie śmierciożercom! Nie zależy mi! -Ostatnie zdanie wypowiedziałem patrząc jej prosto w oczy i cofając się jednocześnie, po czym szybkim krokiem udałem się na lekcję Transmutacji.


***

  Stałam nadal opierając się o ścianę. Nie mogłam się ruszyć. Malfoy właśnie powiedział mi co czuje co było po prostu nie możliwe. Zsunęłam się po ścianie na ziemię zastanawiając się nad tym co użytecznego mi przekazał. Może to było głupie, ale pierwsze co pomyślałam to odnalezienie Pottera. Wiedziałam o tym, że coś tam knują z Dumbledorem, więc czemu by ich nie ostrzec?
  Tylko pozostał jeszcze Draco. Mimo tego co zrobił zależało mi na jego zaufaniu. Dlaczego?- Sama nie wiem.
  Mówiąc o tym Potterowi zdradziłabym. Gdyby Czarny Pan się o tym dowiedział z pewnością byłoby po nim. Nie chciałam tego. To było wbrew ludzkiej naturze. Tak poprostu: Skazać człowieka na śmierć. Nie mogłam tego zrobić.


  Lekcje mijały mi w miarę szybko. Nie dostałam żadnych stopni, bo na moje szczęście, było za dużo materiału do przerobienia i żaden z nauczycieli nawet o tym nie pomyślał.
  Dla mnie to wszystko było szczególnie trudne. Prawie codziennie przychodziłam do Pansy, która dawała mi korepetycja ogólnie z całego Czarodziejstwa i najpotrzebniejszych informacji z poprzednich lat nauki. Na lekcjach zawsze robiłam wiele notatek i uważnie słuchałam nawet na historii magii co było naprawdę dużym wyczynem!
  Największy problem stanowiła dla mnie nauka zaklęć.
Było to coś, czego nie dało się wykuć, a ile razy próbowałam nawet tych prostych zaklęć, większość prób skutkowała niepowodzeniem.
  Jeszcze gorsze było to, że przydzielono mnie do nikogo innego, jak Dracona, który świetnie radzi sobie z tego typu sprawami. Nauczyciel stwierdził, że jestem beznadziejna i że tylko ktoś bardzo utalentowany może mi pomóc. Na moje nieszczęście moja jedyna nadzieja przepadła, gdy nasz kochany nauczyciel przydzielił mnie do Malfoya, gdyż Potter był zajęty Weasleyem.
  Tyle myśli kłębiło mi się w głowie... Malfoy, Czarny Pan, Potter... Musiałam trochę odetchnąć. Słyszałam od Pansy o jakimś pokoju życzenie znajdującym się -Podobno- na siódmym piętrze. No cóż, na początku nie wierzyłam, ale warto było spróbować!
  Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam jedynie ścianę. Uświadomiłam sobie, po chwili, że to tutaj Malfoy myszkował przed naszym pocałunkiem. Nie... To było nie możliwe. Odwróciłam się plecami do ściany. Dlaczego tego tu niema ?! Tak bardzo bym chciała wejść do tego pokoju! Do miejsca w którym  mogłabym odpocząć! Wyobraziłam sobie zielony salon z balkonem i kominkiem. Trudno się było dziwić, że w mojej głowie wyglądał akurat tak.
  Nagle usłyszałam jak coś jakby skrobie o ścianę. Odwróciłam się momentalnie. Za mną stały piękne zdobione drzwi. Nieśmiało pociągnęłam za klamkę i weszłam do pokoju życzeń. To było niesamowite! Pokój był dokładnie taki, jaki chciałam! Wybiegłam na balkon i usiadłam na ławce.
  Popatrzyłam w gwiazdy. Szukałam gwiazdozbiorów. Widziałam królika w kapeluszu... Jakąś dziewczynę w długiej sukni oraz... Smoka*. Pospiesznie odwróciłam wzrok w stronę sowiarni. Zobaczyłam jakąś postać o jasnych blond włosach siedzącą na parapecie w mokrym podkoszulku...


***


  Ryczałem jak głupi, wpatrując się w niebo. Widziałem na niebie Allie w pięknej długiej sukni. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że mi na niej zależy. Przynajmniej tak mi się zdawało. W końcu na to wskazywało moje zachowanie.
  Ojciec wmawiał mi, że miłość to głupota. To coś nie możliwego. Przyćmiewa ludziom oczy i sprawia, że robią rzeczy głupie. Czasem nawet sami z siebie umierają... Tak po prostu, z żalu, odbierają sobie życie.
  Spojrzałem w prawą stronę. Nie chciałem wyobrażać sobie Allie. Nie mogłem.
  I wtedy ujrzałem balkon, którego pare minut temu tu nie było. Mieścił się on tam, gdzie pokój życzeń... No tak oczywiście.
  Przyjrzałem się z bliska osobie, która również wbijała we mnie przestraszony wzrok.
  Dopiero w tej chwili zdałem sobie sprawę, że osoba stojąca na balkonie to Allie. Podskoczyłem z szoku, co było idiotycznym odruchem, ponieważ siedziałem na parapecie. Jedna z moich nóg wypadła poza ramę okna i pociągnęła resztę mojego ciała w dół. Z trudem złapałem się okiennicy i podciągnąłem. Gdy spojrzałem w stronę Allie, już jej tam nie było. Postanowiłem zejść, by uniknąć upadku.
  Usłyszałem trzask drzwi.
  Spojrzałem w tamtą stronę. Allie biegła do mnie z wyrazem ulgi na twarzy.
-Nic ci nie jest? Widziałam jak się ześlizgujesz...
-Nie. -Odparłem chłodno.
-Myślałam, że nie żyjesz Malfoy! -Dziewczynę ponosiły emocje, była załamana.
-Moja śmierć będzie dla wszystkich zbawieniem.
-Jak możesz?! -Na policzku dziewczyny przemknęła łza. Nienawidziłem gdy płakała. To było coś, co zawsze mnie przełamywało. To samo było wtedy z tym pocałunkiem. Chciałem ją pocieszyć, gdy zobaczyłem jej ból.
  Złapałem ją w swoje ramiona. Nie protestowała. Wtuliła się we mnie, powodując, że mój szary podkoszulek był jeszcze bardziej mokry i brudny od tuszu do rzęs.
-Nie rób mi takich wybryków, Draco. -Wyszeptała, teraz łzy ściekały jej po policzkach bez końca.
-Dobrze. -Wymamrotałem. -Allie?
-Tak?
-Kochasz mnie? -Cisza. Odwróciłem głowę w bok. -Tak jak myślałem.
  Nagle poczułem smak jej ust. Nie robiła tego pod przymusem. Ona też czuła do mnie to samo. Wpiłem się w jej wargi zapominając o przyszłości i przeszłości. Teraz była tylko ona i ja, nikt więcej.




Smok*-Przezwisko Dracona.
Pewnie zauważyliście, że w opowiadaniu pojawiły się również myśli i uczucia Dracona :) Uznałam, że to nieco podkoloruje tą opowieść :)

Dziękuję, że jesteście ze mną kochani czytelnicy. Mam nadzieję, że ten romantyczny rozdział przypadnie wam do gustu :*

Serdecznie dziękuję Mercy Pl oraz Gal Anonim za pomoc, nadzieję i aktywność czyli coś co cenię sobie najbardziej. To rozdział dla was kochane ! <3

Wesołej wielkanocy wszystkim czytelnikom oraz mokrego dyngusa ! :D

Kocham was wszystkich bez wyjątków!

1 komentarz: