poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 13 Koniec i początek

Zapukałem do dużych frontowych drzwi posiadłości Valentines'ów. Było w niej coś co przypominało mój własny dom, ale ten był zdecydowanie bardziej pogodny. Miał w sobie pewien urok. Malfoy Manor był ponurym odzwierciedleniem tej pełnej życia posiadłości.
-Kto tam? -Zapytał dziewczęcy głos, który zdecydowanie nie należał do Allie.
-Draco Malfoy. -Odrzekłem niepewnie wsłuchując się w odpowiedź osóbki za drzwiami.
-Aaaa! To Draco! Ten od Malfoyów! On jest super przystojny! Tatoooo! -Usłyszałem ciągnący się po ścianach domu pisk. Miałem ochotę zatkać uszy.
-To mnie wpuścisz? Ej młoda? -Warknąłem. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzyła mi nie jakaś różowiutka nastolatka, tylko dosyć wysoka dziewczyna w glanach i pasiastej bluzce. Miała ona krótkie czarne włosy i krótką czarną miniówkę. Zatkało mnie.
-No czeeeść... -Zamruczała i ustawiła się w jakieś dziwnej pozycji. Miałem ochotę się zaśmiać. Metale jeszcze na mnie nie leciały!
-Salazarze!-Parsknąłem. Czy ona chciała mnie uwieść? -Jest Allie? -Zapytałem z trudem hamując chichot.
-A ty do niej? -Westchnęła zawiedziona.
-A do kogo?
-No... Znam parę osób, które chciałby... -Zaczęła bawić się kosmykiem swoich czarnych włosów.
-Kim ty...?
-Matylda. -Wyciągnęła do mnie prawą dłoń. Uścisnąłem ją krótko.
-Gdzie Allie?
-Na piętrze, ale ojciec chyba nie chce cię widzieć.
-No domyśliłem się. -Parsknąłem. -Przecież nie musi wiedzieć.
-Dobra! -Uśmiechnęła się i zaczęła piszczeć. -Dracon ma ze mną tajemnicę! Taaajemnicę!
-Ciiiii... -Syknąłem. -Weź zaprowadź mnie tam czy coś.
-A, dobra! Wybacz.
Wzięła mnie za rękę i zawlokła po schodach. Moim oczom ukazł się korytarz "tysiąca drzwi". Zdobiły go beżowe ściany i białe kinkiety.
Dziewczyna pchnęła piąte po prawej stronie i po chwili znalazłem się w biało-czarnym pokoju, niezwykle pięknie urządzonym, piękniejszym i przytulniejszym niż mój, poczułem się w nim jak w domu. Drzwi trzasnęły, Matylda wyszła.
Siedziała tam. Sama. Obrócona do mnie plecami. To co zobaczyłem przeraziło mnie.
Chyba nie usłyszała, że ktoś ją odwiedził, bo zewsząd leciała mugolska muzyka ,,Fall out boys - Centuries".
Podniosła rękę na wysokość ramienia, w jej ręku coś błysnęło. Zaczęła płakać, brudziła makijażem białą, krótką sukienkę z koronki. Zamachnęła się, a ja rzuciłem się w jej stronę. W trzech krokach dobiegłem do dziewczyny. Złapałem jej rękę, niestety była mokra od łez, wyślizgnęła się z mojej dłoni. Żyletka drasnęła moją rękę, wszędzie zaczęła lać się krew. Zacisnąłem powieki.
Allie coś do mnie mówiła... ale sam nie wiem co...

~~~

-Draco! Draco! Czemu to zrobiłeś!? Draaaco! -Wrzeszczałam jak opętana i w pośpiechu starałam się znaleść różdżkę, walnęłam się po drodze piszczelem w ramę łóżka, ale to pominę, gdyż padły by tu za bardzo niestosowne słowa.
-Allie! -Draco złapał mnie zdrową ręką, a na tej zranionej zacinął prześcieradło. -Biórko.
Popędziłam we wskazanym kierunku i wziełam patyk.
-A ty niby gdzie masz swoją?! -Warknęłam.
-To ja tu powinienem zadawać pytania! -Wrzasnął, a oczy zabłysnęły mu niekontrolowanymi łzami. Zamarłam. On kontynuował. -Jak mogłaś?! Nie rozumiesz, że tylko ciebie z pośród tych przylep kocham?! -Upadłam na podłogę, złamał mnie.
Właśnie. Co ja sobie wtedy myślałam?
-Allie żyj. Dla mnie, dla ludzkości. -Jęknął, a ja zaczęłam leczyć jego rękę.
-Ludzkości? -Podniosłam załakane powieki i przyglądnęłam mu się. W jego głosie nie było już gniewu. Jedynie czułość, tak silna, jakiej jeszcze u nikogo nie widziałam.
-Voldemort nie chce cię zabić bez powodu Allie. -Wyszeptał.
-Ja... Ja nie...
-Tak, ty Allie. Ty go pokonasz. Masz taką możliwość.
-Ale przecież ja nie mam zdolności magicznych poza normą... Jestem taka jak wszyscy!
-Trudno mi to mówić, kto jak kto, ale ten stary piernik Dumbledore się nie myli.
Muzyka zmieniła się z szybkiego ,,Centuries" na piękną piosenkę Rihanny, moją ulubioną ,,Towards the sun"
-Allie ja... -Chłopak przerwał ciszę. -Już drugi raz chciałaś... przezemnie...
,,Turn your face towards the sun"
-Nie rozumiem...
,,Let the shadows fall behind you"
-N-nie mogę cię tak narażać. -Zakończył.
,,Don't look back, just carry on"
-C-co masz na myśli? -Głos odmówił mi posłuszeństwa.
,,And the shadows will never find you"
-Zrywam z tobą Allie. O ile kiedykolwiek byliśmy razem... Nie chcę żyć w stresie, nie mam ochoty zamartwiać się nad tym czy żyjesz, czy nie.
,,Turn your face towards the sun"
-Masz rację. -Powiedziałam i odwróciłam wzrok.
,,Let the shadows fall behind you"
-Co?! -Zbiłam go z tropu.
,,Don't look back, just carry on"
-Nie potrafię żyć z kimś kto myśli tylko o długonogich blondynkach. Żegnaj Malfoy.
,,And the shadows will never find you"
-Ciekawe. Co ty niby o mnie wiesz? -Zaśmiał się, nadal nie ruszając się z zakrwawionego łóżka.
Sięgnęłam po pilota i wyłączyłam muzykę.
-Wiem tyle co reszta. Wyjdź. -Wskazałam dłonią drzwi.
-A co jak nie? -Chciał się zemścić. Rzucił mi swój firmowy uśmiech i uniósł jedną brew.
-WYNCHA! -Wrzasnęłam.
Wstał. Jednak, gdy przechodził obok mnie zatrzymał się.
Jeden gwałtowny ruch. Jedna sekunda. Jeden krok.
Obrócił się i pocałował mnie mocno i z uczuciem. A ja oddałam pocałunek. Przycinął mnie do ściany, a gdy w końcu się odemnie oderwał powiedział na przyśpieszonym oddechu:
-Żadna długonoga blondynka nie zajmie twojego miejsca w moim sercu. Będę na ciebie czekać. Zawsze.
Wyszedł.
Włączyłam ponownie ,,Towards the sun" od dzisiaj ta piosenka nie jest tylko moja.
Jest nasza.

3 komentarze: