niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 15 Polska wódka najlepsza

Chyba już wcześniej wspominałam, że praca w ministerstwie jest dla mnie trudna? Tak... gdyby się nad tym zastanowić to sama praca byłaby wręcz odprężająca. Nie było nic do roboty, tylko papiery z takimi banalnymi sprawami, że to aż nudne.
Gorsze było uczucie, że w każdej chwili mogę GO spotkać. Z każdą minutą słabło, jednak nie byłam pewna czy to obawy czy raczej nadzieja.
Jedynym moim pocieszeniem byli "państwo Zabini" -Tak mówiłam na Ginny i Blaise, którzy są moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Jak się poznaliśmy?
To stało się w wakacje, przed wojną w Hogwarcie. W szkole byłam nieobecna, można mnie było uznać za wrak kobiety. Nie słuchałam nikogo poza nauczycielem i tym sposobem stałam się ulubienicą Snape'a. Byłam do niego bardzo podobna. Przefarbowałam magicznie włosy na czarno, nakładałam tylko ciemniejszy makijaż i okazało się, że mam talent do eliksirów. W sumie to zastanawiałam się nad tym, żeby zostać jego asystentką i robić to co kocham, a nie podpisywać te jebane papiery.
Wracając do Zabinich. Blaisa spotkałam na jednej plaży, okazało się, że mieszka w tym samym ośrodku, siedem domków dalej, za to Ginny spotkałam w damskiej toalecie w jednym z klubów do którego wybraliśmy się z Diabłem. Od tego czasu jesteśmy nierozłączni.
Muszę przeznać, że ostatnio bardzo się zmieniłam. Kiedy patrzę na decyzje, które podjęłam w młodości to zwala mnie z nóg własna głupota. Owszem można to zwalić na wychowanie bez rodziców, ale prawda była taka, że to w ogóle nie odgrywało roli w tym dramacie.
-Dobra koniec rozmyślania All. Bierz się do pracy. -Odezwał się dobrze znany mi głos.
-Ginny! -Podskoczyłam na krześle, zwalając łokciem 1/3 papierów, które miałam na biórku.
-A kogo się spodziewałaś? -Zaśmiała się, a ja rzuciłam się jej na szyję, po czym zaczęłam zbierać rachunki i inne duperele.
-Eh dobrze wiesz, że nikogo...
-Ej! Teraz się użalasz, a ja ci mówiłam, że ten Paweł był fajny...
-Nie. Pracował w mugolskim McDonaldzie!
-No a Jim?
-Tamten w KFC!
-No ale to lepiej! Wszyscy wiedzą, że Kefc* jest lepszy od Maca**! -Westchnęła.
-Ginny. Proszę cię. Mam 21 lat i doskonale radzę sobie sama.
-Ale...
-Gdzie twój Blaise? -Spróbowałam odwieść ją od tych tematów. Może i byłam sama, ale jak najbardziej mi to odpowiadało.
-Nie wiem.
-No dobra...
-Mówił, że to niespodzianka.
-Mam się bać? -Zaśmiałam się.
-O kurcze! -Pisnęła Ginny spoglądając na zegarek, który dostała odemnie na urodziny.
-Co?
-Skończyłaś już pracę, możemy lecieć -westchnęła i złapała mnie za ramię.
-1... 2...- I już leciałyśmy. Poczułam tylko szarpnięcie i chwilę potem stałyśmy na ulicy, przed domem naszej pary.
Ginny wyciągnęła klucze, otworzyła drzwi i zapraszającym gestem wskazała wejście do domu.
-Wbijaj, tylko zdejmij buty, bo Aneta myła podłogi i będzie znowu jęczeć.
-Myślałam, że jak mówiłaś "potrzebujemy nowej sprzątaczki, bo poprzednia się zepsuła" to miałaś na myśli jakąś młodą, a nie takiego starego grzyba jak Aneta.
-Wiem, że jej nie lubisz, ale wolę, żeby kolejna taka ciota nie wdzięczyła się do Blaisa.
-A co masz wątpliwości? -Zapytałam i zdjęłam Ramoneskę i kozaczki w kolorze jasnego brązu, króre idealnie pasowały do mojej bluzki ecrui oraz do moich ciemnych jeansowych spodni z modnie podwijanymi nogawkami.
-No... To nie o to chodzi. -Westchnęła Ruda, poprawiła czerwoną szminkę i dodała -Po prostu wiem co się działo jeszcze w szkole.
-Blaise cię kocha Gin...
-No ja nie wiem... Allie.
-Czyli jest coś jeszcze. -To było raczej stwiedzienie niż pytanie.
-Ja widzę jak on sie zachowuje w stotunku do tych młodszych kuzynów. No wiesz, takich po 3-4 lata i no chyba nie chce mieć dzieci -Westchnęła ruda i pociągnęła mnie na kanapę, gdzie chwile potem obie się rozłożyłyśmy.
-A więc tu dupa zbita...
-Śnieżka! -zawołała dziewczyna.
Skrzatka pojawiła się w mgnieniu oka. Była ubrana w różową sukienkę i niebieskie buty, co było znakiem jej zniewolenia, chodź nie wyglądało na to, bo Ginny ostatnio przejęła się tą WSZĄ panny Granger.
-W czym Śnieżka może służyć?
-Śnieżko, prosimy dwie herbaty malinowe z dwiema łyżkami cukru -powiedziałam i posłałam skrzatce uśmiech, który z miejsca odwzajemniła.
-Dla mnie trzy łyżki -poprawiła mnie Ruda.
Skrzatka zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
-No wiesz... Kocha cię i tak czy siak będzie musiał z tobą mieć dzieci ze względu na rodzinę.
-All! Ja nie chcę dzieci z przymusu! Chciałam, żeby on kochał je, żeby wyrosły na młodych, poukładanych ludzi, a nie takich pojebów jak Malfoy!
-Ginny musisz z nim o tym pogadać -zignorowałam jej bulwers.
-Tak zrobię -westchnęła i upiła łyk herbaty, który przyniosła skrzatka, kiedy byłyśmy zajęte rozmową. -A jak tam u ciebie?
-Zrobiłam nowy wpis do pamiętnika. -Mówiąc to, już wyciągałam niebieski zeszyt z torebki, który po chwili już był w rękach Ginny.
-,,Jestem…A może raczej byłam szczęśliwa… -Recytowała przyjaciółka.- Mimo że podczas wojny wydaje się to być niemożliwe. Wszystko pochłania ciemność. Bezkresna. Wszechowładniajaca.Niezwyciężona. ON…Mój Czarny Rycerz. Mój przyjaciel i kochanek.ON…Ale jego już nie ma. Odszedł.Zostawił mnie samą z krwawiącym sercem. Roztrzaskał mój świat na drobne kawałeczki, które ranią mnie niczym rozbite szkło.Każdego dnia coraz głębiej wdzierają się w moją duszę. Nie mogę zapomnieć…A może raczej… Nie chce... -Tu Ginny urwała, jednak ja znałam tekst na pamięć, recytowałam dalej, łamiącym się głosem.
-Oszukać. Zwieść. Zniszczyć.To były jego cele. Próbuje w to uwierzyć, ale nie potrafię. Nawet po tak długim czasie doskonale pamiętam jego stalowe oczy, które patrzyły na mnie z miłością.Nie było w tym kłamstwa. Był podłym człowiekiem. NIE!!!To NIE prawda…Kochał mnie.Może nadal…Nie byłby taki okrutny.Wszyscy znali jego maskę, nikt nie widział prawdziwego oblicza.Oprócz mnie.Tylko mi pokazywał swoje poranione ciało.Tylko ja widziałam jak bardzo bolały go wszystkie zbrodnie.Tylko ja… kochałam go i zostałam porzucona. Wiem, że chciał mnie chronić. Wbrew wszystkiemu, ja nadal... go kocham.
-Jezu All...
-Wiem, wiem. Tylko się nakręcam...
-Co ten pierdolony dupek z tobą zrobił... -Powiedziała i wtuliła się we mnie, ówcześnie odkładając wrzątek na ławę.
-Przynajmniej jestem czysta... Gdybym się z nim przespała to myśli by mnie zrujnowały doszczętnie.
-Jesteś dziewicą? -Moja przyjaciółka wydawała się być szczerze zdziwiona.
-Myślisz, że dam sie pierwszemu-lepszemu? Nie jestem ślizgońską dziwką, która w wieku 15 lat zaliczyła najlepszych facetów!
-Przepraszam, po prostu to dziwne mieć 21 lat i nie spać jeszcze z nikim, zwasza w takich czasach, gdzie w ciąże zachodzą 15 latki... No, ale tym lepiej dla ciebie.
-Jak to jest? -Wypaliłam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Wiedziałam, że mogło ją to pytanie wprawić w zakłopotanie, jednak ona wydawała się być niewzruszona.
-To było niesamowite uczucie. Większość dziewczyn, które tego nie robiły nie mają pojęcia jakie to przyjemne...
-Okej, okej kumam. -Zaśmiałam się. -Śnieżko!
-W czym śnieżka może służyć? -Odezwała się skrzatka po teleportacji.
-Butelkę polskiej wódki i dwa kieliszki prosimy.
Także tym razem skrzatka nawet się nie zająknęła, a nasze zamówienie już stało przed nami.
-Polska wódka najlepsza - powiedziałam i polałam do pełna, po czym opróżniłyśmy kielszki. Dosłownie w tym samym momencie usłyszałyśmy trzask otwieranych drzwi i stukot butów.
-No hej laseczki! -powiedział Blaise i na powitanie dał mi buziaka w policzek, a Ginny w usta. -Co piłyście?
-Polską, jeden kieliszek, szału nie ma.
-A co wy takie smutne?
-Aaaa... Gadałyśmy o obawach, Malfoy'u, o pierwszym razie... -Powiedziała Ginny i wyczarowała Blaisowi kieliszek, za to ten chyba źle skojarzył fakty bo...
-Nie masz się czym zadręczać All... To że miałaś z nim pierwszy raz nic nie znaczy... -Mówiąc to napełnił naczynia alkoholem.
-Blaise, All jest dziewicą. -Ginny złapała go za ramię i popatrzyła mu głęboko w oczy.
-Że co?! Jakim cudem?! Przecież Snape mówił na eliksirach, że Filch mu powiedział, że wy robiliście TO COŚ w sowiarni!
-Że co?! -Teraz to my się oburzyłyśmy.

Reszta wieczora minęła nam dobrze, okazało się, że niespodzianką Blaisa była impreza, na którą byli zaproszeni wszyscy nasi znajomi...
Wszystko było by w najlepszym porządku gdyby nie to, że Blaise nadal ma kontakt z Draconem.
Czyli on też zalicza się do tych "wszystkich".
Szkoda, że dopiero po fakcie zdałam sobie z tego sprawę...


CDN :*

4 komentarze:

  1. Jej!!! Super, że kontynuujesz opowiadanie :) Bardzo mi się podoba ;) Widzę, że temat dzieci się nawinął :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, a ja dalej zachęcam do udziału e konkursie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam kurcze przeczytać ten post, ale gdzieś mi umknął xd
      Już lecęł :*

      Usuń
  2. Heeej!! Mam nadzieję, że znajdziesz czas, i to przeczytasz xd
    A o co w tym chodzi? Nominowałam cię do LBA :D
    Na tym blogu
    http://daryaniolamoimzyciem.blogspot.com/2015/07/nowy-news.html#comment-form
    Znajdziesz pytania :D
    Mam nadzieję, że wpadniesz

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń